Chce powstrzymać niepokojący trend. O tym, że światowa populacja pszczół kurczy się, wiadomo nie od dziś. Raporty na ten temat są równie niepokojące, co wizje tego, jak wyglądałby nasz świat, gdyby owady te całkowicie wyginęły. W odróżnieniu od wielu majętnych osób, 81-letnie aktor postanowił nie siedzieć z założonymi rękami.
Z myślą o przyszłych pokoleniach stworzył "pszczele sanktuarium". Freeman jest właścicielem 124-akrowego rancza w Mississippi. Na jego zlecenie sprowadzono z Arkansas 26 uli. Na swojej ziemi gwiazdor kazał posadzić przyjazne owadom rośliny, oraz osobiście zaangażował się w odżywienie swoich latających podopiecznych.
Przywrócenie populacji pszczół do dawnych rozmiarów to wielki trud, który trzeba podjąć dla dobra planety. Te owady są fundamentem życia na Ziemi – powiedział Freeman.
Podziel się dobrym newsem! Prześlij go nam przez dziejesie.wp.pl.
Pszczół dogląda osobiście. Aktor przyznał, że szczególnie się przy tym nie zabezpiecza. Zdradził, że choć zbliżając się do uli nie nosi ochronnego stroju, nie został jeszcze użądlony.
Nie zakładam ochronnego stroju i jeszcze nigdy tego nie musiał żałować. Staram się jednak ich nie denerwować. Nie zbieram im miodu i sądzę, że one to wyczuwają. Pewnie mówią miedzy sobą „hej, nie przejmujmy się tym facetem, on tylko podrzuca nam wodę z cukrem, żartował aktor.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.