Metody eksterminacji mogą budzić kontrowersje. Uwzględniają one otruwanie zwierząt z samolotów chemikaliami, łapanie z użyciem przynęt, a w przypadków oposów - polowania myśliwych. Rząd poprosił obywateli o współpracę w zabijaniu myszy i szczurów znajdujących się na terenie miast.
Cierpi przez nie gospodarka i środowisko naturalne. Zwierzęta znajdujące się na czarnej liście Nowej Zelandii zabijają m.in. bezbronne ptaki kiwi, których populacja drastycznie spada. Łącznie starty, które powodują szczury, gronostaje czy oposy, szacuje się na ok 3,3 miliarda nowozelandzkich dolarów rocznie.
Myślę, że 2050 rok to dosyć odległa data, moglibyśmy osiągnąć cel już w 2040 roku. Rząd dopiero zaczął się tym zajmować, ale w Nowej Zelandi jest wiele grup, które przez lata próbują rozwiązać ten problem - czytamy słowa lobbysty Kevina Hackwella w The Guardian.
Mieszkańcy Nowej Zelandii poczuli ogromną ulgę. Partia Narodowa przeforsowywała plan eksterminacji przez ostatnie trzy wybory i zainwestowała sporo pieniędzy w badania. Pomysł w końcu doczekał się uznania rządu i obywateli, od których w dużej mierze zależy jego powodzenie.
Autor: Paulina Kwiatkowska
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.