Joe Dunn zwiedzał las Withlacoochee State Forest na Florydzie. W pewnym momencie usłyszał żałosny pisk psa. Idąc za jego głosem, zorientował się, że zwierzę jest uwięzione w głębokiej jaskini.
Mężczyzna nie miał przy sobie żadnej liny ani sprzętu, który pomógłby w wydostaniu psa. Ponadto las znajdował się daleko od zabudowań, a Dunn nie mógł do nikogo zadzwonić z powodu braku zasięgu. Jednocześnie zbliżał się zmrok.
Niewiele myśląc, Dunn zrzucił psu całe jedzenie, jakie miał przy sobie. Potem wyszedł z lasu i opublikował w mediach społecznościowych prośbę o pomoc. Następnego dnia rano zebrało się kilku ochotników, którzy ze sprzętem ratowniczym podążali za Dunnem. Wspólnymi siłami udało im się wydostać zwierzę z jaskini.
Pies był taki szczęśliwy. Był najszczęśliwszym zwierzęciem, jakie kiedykolwiek widziałem - powiedział Joe Dunn cytowany przez "New York Post".
Okazało się, że pies wabi się Sally. Na obroży znajdował się numer telefonu właściciela, który wyznał, że ich pupil zaginął 3 tygodnie temu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl