Strażnik metra w Petersburgu został zwolniony i oskarżony o chuligańskie zachowanie. O winie nie ma wątpliwości. Nagrano go, jak groził bronią niewinnemu człowiekowi. W pijanym widzie wziął go za terrorystę.
Aleksander K. był po służbie, wracał właśnie z imprezy urodzinowej swojego kolegi. Świętował w mundurze, nie zapomniał nawet o pistolecie. Widząc go, jeden z podróżnych miał zwrócić jego uwagę na podejrzanego człowieka z nożem - wyjaśnia serwis 78.ru.
Wyrzucony strażnik wytłumaczył się po wszystkim dziennikarzom. Mówił, że był otumaniony i stracił kontakt z rzeczywistością. Stracił także z pola widzenia wskazanego człowieka, więc zrobił to, co uznał za najbardziej logiczne.
Znalazłem w tłumie człowieka, który wydał mi się najbardziej podejrzany i go aresztowałem - pochwalił się.
Na udostępnionym w sieci nagraniu incydentu widać skulonego ciemnowłosego mężczyznę. Klęczy on a nad nim, celując z broni, pochyla się Aleksander K. Chwieje się, ma ewidentny problem z utrzymaniem równowagi. Przez 30 minut zatrzymania mijały ich setki ludzi, wszyscy odwracają głowy. Nikt nie chce, by jego też uznano za podejrzanego.
W końcu pojawili się prawdziwi policjanci i aresztowali obu. Na wszelki wypadek. Dość szybko ustalono, że domniemany terrorysta groźny nie jest. Co innego strażnik, który wymachiwał bronią nie służbową, a prywatną. Gdy wideo trafiło do mediów, władze metra wyrzuciły "nadgorliwego" pracownika. Aleksander K. przeprosił publicznie i zobowiązał się zrobić to także wobec niesłusznie zatrzymanego.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.