Oficjalnie trzech mężczyzn napadło, pobiło i okradło duchownego. Wikary stracił portfel i telefon. Nieoficjalnie dlatego, że miał w nim zapisany numer do pewnej mieszkanki Grajewa.
Pracownicy szpitala w Suwałkach wezwali policję. Mundurowi milczą na temat tła śledztwa, które zdaje się mieć początek w kontaktach wikariusza z mężatką. W rozmowie z "Gazeta Współczesną" ks. Marcin Maczan, kanclerz Kurii Ełckiej, przekonuje, że tak brutalnego ataku na duchownego w tym regionie jeszcze nie było.
Co więc się stało? Jak ustalili dziennikarze, duchowny pracował w parafii kilka lat. W tym czasie poznał atrakcyjną kobietę i zaczął wysyłać jej esemesy. Miał być na tyle bezpośredni, by napisać do jej męża, przekonując, by się rozwiódł z żoną, bo ta go nie kocha. W konsekwencji domowej awantury o księdza, kobieta miała opracować plan uwolnienia się od niechcianego amanta. Pierwszym krokiem było skasowanie jej numeru w jego komórce.
Do Suwałk przyjechała w towarzystwie kolegi, znajomego nastolatka i... byłego księdza, który zaledwie parę miesięcy temu zrzucił sutannę. Niewykluczone więc, że doskonale znał suwalskiego wikarego. Nie przeszkadzało mu to jednak, by go pobić - ironizuje wspolczesna.pl.
Po napaści były ksiądz zniknął za granicą, ale wrócił i zgłosił się na policję. Jego kolega wyszedł na wolność po wpłaceniu 20 tys. zł kaucji, a nastolatek trafił do schroniska. Stanie przed sądem dla nieletnich. Z kolei piękna 40-letnia po złożeniu zeznań wróciła do domu.
Autor: Jan Muller
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.