Ambasador Marcin Czepelak dał do zrozumienia, że Polacy są wykorzystywani. Stwierdził, że agencje zatrudnienia dobrze wiedzą, jak wykorzystać luki prawne i zarobić kosztem pracowników. Niedawna analiza Centralnego Biura Statystycznego pokazała, że Polacy zarabiają w Holandii najmniej spośród wszystkich pracowników z krajów UE.
Obietnice bez pokrycia. Renata Kowalska, która w Ambasadzie RP w Hadze pełni funkcję Konsula Generalnego, powiedziała, że Polaków zwodzi się obietnicami, które po przyjeździe do Holandii nie zostają spełnione. Konsul mówi, że rodacy pracują w złych warunkach i są umieszczani na marginesie holenderskiego społeczeństwa. Wtóruje jej ambasador zwracający uwagę na to, że w języku niderlandzkim funkcjonuje specjalne słowo na określenie miejsc, w których żyją Polacy.
Problemy są widoczne już nawet w języku. Weźmy słowo Polenhotel. Pytałem o to kolegów w innych krajach, gdzie pracuje dużo migrantów zarobkowych, ale tylko tutaj funkcjonuje tego typu słowo – oznajmił Marcin Czepelak.
Polacy boją się skarżyć. Cytowany przez gazetę "Algemeen Dagblad" ambasador wyjaśnił, że akceptują złe warunki pracy, ponieważ mają obawy, że jeśli będą się stawiać, to zostaną zwolnieni. Konsul dodaje, że często sami nie wiedzą, na co się decydują, bo podpisują umowy sporządzone w języku, którego nie rozumieją.
Ministerstwo nie reaguje. Ambasador regularnie rozmawia z Wouterem Koolmeesem, ministrem spraw społecznych i zatrudnienia, ale zaznacza, że Koolmees zajmuje się całym rynkiem pracy i nie może poświęcać czasu pojedynczym sprawom. Dlatego ambasador postanowił zmienić taktykę.
Nalegamy na gminy, by wpisywały migrantów zarobkowych z Polski do Systemu Ewidencji Ludności BRP i by pomagały im wystartować w społeczeństwie. Nikt na tym nie zyska, jeśli pracownicy zarobkowi będę spychani poza społeczeństwo i będą się zajmować jedynie wieczornym piciem – stwierdził Czepelak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.