Eric Torrell w nocy uciekł z domu i już nigdy do niego nie wrócił. 20-latek ze Sztokholmu miał syndrom Downa i autyzm, nie mógł też mówić. W czwartek rano został zastrzelony przez policjantów, ponieważ trzymał w ręku zabawkowy pistolet - informuje szwedzki "Aftonbladet".
Rodzice szukali go przez wiele godzin. Lekarze szacowali, że Eric rozwojowo był na poziomie trzyletniego dziecka, dlatego jego rodzice bardzo przejęli się zniknięciem, zgłosili to na policji i szukali go na własną rękę. W czasie poszukiwań kilka razy rozmawiali z patrolem, który zastrzelił 20-latka.
Sprawa jest niejasna. Wg oficerów któryś z okolicznych mieszkańców wezwał policję z powodu uzbrojonego mężczyzny błąkającego się po ulicach. Eric miał celować z broni do przechodniów, a w stosunku do policji zachowywać się groźnie i nie reagować na wezwania. Zastrzeliło go trzech funkcjonariuszy.
Rodzice nie mogą w to uwierzyć. Podkreślają, że zabawka, którą miał ich syn, nie była repliką prawdziwej broni, tylko plastikowym pistoletem dla pięcioletnich dzieci.
Oczywiście, to było bardzo niefortunne, że z jakiegoś powodu zabrał go ze sobą. Ale dlaczego od razu go zabili, zamiast np. strzelić w stopę? I to wszyscy trzej? - powiedziała matka Erica.
"Był najmilszą osobą na świecie." Rodzice zmarłego chcą przekazać swoją wersję zdarzenia, ponieważ jedyną dostępną do tej pory była wersja policji. Nie chcą też, żeby społeczeństwo myślało o Ericu jako o terroryście. Prokuratura bada sprawę śmierci 20-latka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.