Protesty zostały spowodowane dwoma przypadkami gwałtów, które miały miejsce w ciągu ostatniego miesiąca w Meksyku. Pierwsza sprawa dotyczy 17-letniej dziewczyny, która zeznała, że czterech policjantów zgwałciło ją w radiowozie. Do zdarzenia miało dojść 3 sierpnia, na północy miasta Meksyk w dzielnicy w Azcapotzalco.
Druga sprawa dotyczy 16-latki. Funkcjonariusz dopuścił się gwałtów w jednym z muzeów miasta. W ubiegły czwartek mężczyzna został aresztowany w tej sprawie. Policjanci, których dotyczy pierwsze zgłoszenie, nie zostali jeszcze pociągnięci do odpowiedzialności. To między innymi to doprowadziło do protestu.
Wściekłe kobiety wyszły na ulice Meksyku. Żądają sprawiedliwości i twierdzą, że policja "nie chroni, a gwałci".
Podczas protestów oberwał Jesus Orta Martinez, odpowiadający za bezpieczeństwo w mieście Meksyk. Kobiety obrzuciły go różowym brokatem. Próbował porozmawiać z reporterami i zapewnić, że odpowiednio zajmie się obiema sprawami gwałtów policjantów.
Claudia Sheinbaum, burmistrz Meksyku, określiła protesty jako prowokację.
Chcieli, aby rząd odpowiedział agresja, ale nie zamierzamy tego robić – powiedziała reporterom.
Nie są to pierwsze tego typu przypadki gwałtów. Przemoc wobec kobiet jest powszechna w Meksyku. Dane Organizacji Narodów Zjednoczonych pokazują, że w kraju codziennie ginie dziewięć kobiet.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.