Choć nie narzeka na życie w Norwegii, postanowiła wrócić do kraju nad Wisłą. Polski język, polskie krajobrazy, polskie jedzenie - to rzeczy, których najbardziej nie może się doczekać. Przede wszystkim tęskni jednak za bliskimi i to ze względu na nich chce zachować anonimowość. Powrót z emigracji ma być dla nich niespodzianką.
Tuż przed przeprowadzką Anna z Krakowa odezwała się do Wirtualnej Polski za pośrednictwem dziejesie.wp.pl. W rozmowie z nami podsumowała swoje lata spędzone w okolicy Alesund w Norwegii. Odpowiedź na pytanie dotyczące miejscowej kuchni była tak rozległa, że postanowiliśmy poświęcić jej osobny artykuł.
– Do dobrych stron norweskiej kuchni zaliczyć należy ryby morskie. I to nie tylko słynny łosoś, ale i dorsz, czarniak, zębacz, halibut, makrela i inne dostępne tu ryby są świeże, bardzo delikatne w smaku i pyszne. Najlepiej smakują oczywiście te złowione własnoręcznie. Kupić można nawet specyficzne ciastka z dodatkiem ryb (rodzaj mielonych, ale z małą ilością mięsa) oraz puddingi rybne. Norwegowie się nimi zajadają z wielkim smakiem, dla nas okazały się nie do zaakceptowania – mówi Anna.
– Podobnie nie zasmakowały mi wątróbki i ikra z dorsza czy troci wędrownej. Natomiast chętnie zjadłabym znowu smażone policzki i języki dorszy, brzmi to niezbyt ciekawie, ale smakuje wybornie. Smakują mi śledzie na sposób norweski. Są bardzo słodkie i podawane w sosie pomidorowym, curry, musztardowym albo na kwaśno lub w śmietanie. Jest dostępne mięso wieloryba, jednak nigdy go nie próbowaliśmy, ponieważ jesteśmy przeciwko ich odłowom. Dostać można w sklepach owoce morza. W sezonie łapaliśmy w klatki tutejsze kraby. Niestety Norwegowie odchodzą coraz bardziej od spożywania ryb, a z przymrużeniem oka można powiedzieć, że obecnie do dań narodowych należy pizza i parówki. W restauracjach zjeść można dania z kuchni europejskiej, włoskiej czy chińskiej – wyjaśnia.
Jednak w dni świąteczne w Norwegii królują potrawy kuchni tradycyjnej. – W okresie Bożego Narodzenia muszą znaleźć się na stole suszone, a następnie specjalnie przygotowywane żeberka jagnięce, żeberka wieprzowe, suszony dorsz, który jest przed podaniem moczony w ługu przez ok. 2 doby i gotowany, kiełbaski o specyficznym smaku. Z dodatków ciemne sosy, ziemniaki i pulpa z rzepy. Na deser obowiązkowo kaszka z owocowym sosem. Ja się przekonałam jedynie do żeberek wieprzowych i kaszki. Gdy zdarza się jakiś czas wyjątkowy, Norwegowie chętnie ją przyrządzają. Także gofry czy torty z marcepanem, lub specyficzne, bardzo dobre ciasto składające się krążków wypiekanych z połączenia migdałów z mąka – mówi Anna.
Można tutaj zebrać lub kupić rodzaj maliny północy o pomarańczowych owocach. Dostępne na rynku są jogurty z nią, konfitury, a nawet likier. – Multer są lubiane przez Norwegów, ja wolę tradycyjne maliny – zdradza.
– Bardzo dobra jest norweska jagnięcina, na którą sezon przypada w październiku. Najbardziej znane danie z niej to podduszone kawałki mięsa z kośćmi wraz z dodatkiem kapusty i bulionu. My woleliśmy duszoną z cebulą i czosnkiem z dużą ilością przypraw, palce lizać. Norwegowie lubią też suszoną jagnięcinę jedzoną jako wędlina. Niektórzy kupują suszone dorsze, z których na cały świat słynne są Lofoty. Dla mnie nie do przyjęcia ze względu na ostry zapach – śmieje się.
Do typowych norweskich produktów zalicza się żółty ser o karmelowym smaku. – Albo się go pokocha albo znienawidzi – mówi Anna. – Bardzo dobre są miejscowe lody z krokantem (migdały w karmelu). Ja lubię białe kozie sery. Generalnie produkty nabiałowe są doskonałej jakości. Zaskakującą dla nas informacją będzie, że wszystkie one produkuje właściwie jedna duża mleczarnia z oddziałami w całym kraju.
Wśród Norwegów popularne są zakupy półproduktów czy gotowych dań dostępnych w sklepach spożywczych, mnie one jednak nie przekonały - przyznaje.
Z alkoholi norweskich znana jest wódka akevitt. Popularne jest picie piwa. – Jak na polskie smaki są one jednak, przynajmniej dla nas, zbyt słabe pod względem ekstraktu, jak i zawartości alkoholu. Do ciekawostek zaliczyć można, że sklepów monopolowych jest w Norwegii tylko ok. 350. Słyszałam od sąsiadki, że do nie tak dawna na wyspie chodziło się z kanką do sąsiadów po alkohol. Ponoć zdarza się to nadal w niektórych bardziej oddalonych okolicach – kończy Polka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.