Nastolatkowie szukali rzadkich Pokemonów. Podjechali w nocy pod dom 37-latka, bo gra wyświetliła, że to właśnie tam znajdują się wymarzone stwory. Dźwięk silnika obudził mężczyznę, który myślał, że to złodzieje okradający jego posiadłość.
Proste pytanie prawie przypłacili życiem. Jeden z graczy spytał drugiego, czy ten znalazł coś ciekawego. Miał oczywiście na myśli Pokemona, ale właściciel posesji inaczej zinterpretował te słowa.
Fani Pokemonów nie zorientowali się, co się stało. Dopiero po powrocie do domu zauważyli, że w aucie są dziury po kulach. Okazało się, że przestraszony sytuacją mężczyzna do nich strzelał, ale byli tak zapatrzeni w grę, że nawet tego nie zauważyli - informuje "Daily Mail".
Autor: Kamil Karnowski
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.