Pani Barbara została zatrudniona w Burnley General Teaching Hospital w 2016 r. W należącej do państwowe służby zdrowia (NHS) placówce była pomocą na oddziale położniczym. Niedawno została awansowana na położną.
Jako położnej nie udało się jej sprowadzić na świat ani jednego dziecka. Zanim minął okres próbny, została zawieszona w obowiązkach. Pracodawca argumentował, że Polka nie była w stanie porozumiewać się z pacjentkami szpitala.
Polka zwolniła się z pracy i złożyła skargę na pracodawcę. Dowodziła, że choć odeszła sama, to decyzja ta była podyktowana naciskami. Sprawę opisuje Daily Mail.
Sąd wydał wyrok. Postanowił dać Barbarze Fall szansę. Zadecydował, że nie wolno jej wykonywać pracy położnej przez 12 miesięcy. To czas, jaki ma poświęcić na naukę języka. Jeśli go udoskonali, dostanie pozwolenie na powrót do pracy.
Werdykt sądu wywołał dyskusję. Część środowisk skrytykowała postanowienie. Krytycy nazwali całą sytuację "marnotrawieniem pieniędzy podatników".
To farsa. Fakt, że przesłuchanie w tej sprawie musiało odbywać się po Polsku mówi o niej wszystko. To kolosalna strata pieniędzy podatników, która pokazuje, jak kluczowe znaczenie w pracy z obcokrajowcami ma to, by zdawali oni testy językowe. Muszę poznać angielski zanim zainwestujemy pieniądze w ich rozwój – powiedział w rozmowie z Sunday Express Phil Davies.
Barbara Fall przeszła pozytywnie test językowy w styczniu tego roku. Zaliczyła go jednak na niezbędne minimum. Kiedy zaczynała pracę na Wyspach, test nie był wymagany.
Dobra pacjentów jest dla nas najważniejsze. Znajomość języka jest dla niego kluczowa. Kiedy pani Barbara nauczy się lepiej posługiwać angielskim, będzie mogła wrócić do zadań położnej – oświadczyły władze szpitala.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.