Adele Royston z Bradford użyła znieczulenia miejscowego, aby naciągnąć skórę na twarzy koleżanki. Pracująca jako pomoc dentystyczna i udzielająca się jako modelka 41-latka dokonała upiększającego i bardzo krwawego zabiegu w mieszkaniu pacjentki. Nacięła na jej głowie skórę w dwóch miejscach, naciągnęła ją, a potem założyła szwy. Operację planowała przez dwa lata.
O to, że sprawa się wydała, Royston może winić tylko siebie. Najpierw wzięła wolne w klinice dentystycznej, gdzie pracowała od 15 lat, a potem, kiedy wróciła, pochwaliła się swoim osiągnięciem w dziedzinie chirurgii plastycznej. Doniosła na nią koleżanka. Royston najpierw została zawieszona w swoich obowiązkach, a potem zwolniona i wykreślona z rejestru uprawnionych specjalistów. Zadecydował o tym sąd.
To bardzo dziwna sprawa i chyba najlepiej byłoby dla wszystkich, gdyby pani Royston nie mogła dalej praktykować. Chirurgiczny lifting twarzy zawsze niesie za sobą ryzyko. To inwazyjna procedura. Powołując się na swoją wiedzę z zupełnie innej dziedziny, łatwo stwierdzić, że pani Royston przekroczyła swoje obowiązki - powiedział sędzia podczas rozprawy.
Obrońca Royston przekonywał sąd, że kobieta poradziła sobie z zabiegiem bez problemu, a jej koleżanka jest zadowolona z efektu. Na nic się to jednak nie zdało. Według sędziego zachowanie kobiety dowodzi, że jest "fundamentalnie niekompetentna" i nie nadaje się do pracy w klinice stomatologicznej. Zauważył także, że środki przeciwbólowe, których użyła, były w jej posiadaniu przez około dwóch lat, od kiedy to zaczęła planować cały zabieg. Mogły być więc przeterminowane i użycie ich mogło narazić jej koleżankę na ryzyko.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.