Od wielu dni był atrakcją dla miejscowych i turystów. Młody łoś pojawiał się w ostatnich dniach w kilku różnych nadmorskich miejscowościach. Gdziekolwiek zawędrował, witały go entuzjastyczne okrzyki i flesze wielu telefonów. Jego podróż prawie zakończyła się tragedią w Rowach.
To okrzyki i flesze miały spowodować całe zamieszanie. Według lokalnych mediów łoś chciał napić się wody, ale w pewnym momencie zareagował nerwowo na zachowanie gapiów i wskoczył lub wpadł do kanału.
Jedno ujście do morza i prądy nie ułatwiały mu wyjścia z wody. Władze Rowów podkreślają, że pozostawione własnemu losowi zwierzę na pewno utopiłoby się.
Zobacz też: O krok od drapieżnika
2042694
Było ciężko, baliśmy się że się utopi, bo był wycieńczony, ale na szczęście akcja ratunkowa udała się - cieszą się świadkowie.
Pomogli mu rybacy, przypadkowi świadkowie i strażacy. Na zgłoszenie odpowiedzieli strażacy ze Słupska. Przywiązali do poroża łosia linę rybacką i w ten sposób wyciągnęli z wody. Potem strażacy zaczepili nylonową linę o poroże zwierzęcia i - momentami siłą - wyprowadzili go z miejscowości. Niektórzy świadkowie uważali, że służby postępowały z nim zbyt brutalnie.
To dzikie zwierzę i chadza swoimi drogami. Zapierało się, chciało iść w inną stronę, szczególnie że turyści robili mu zdjęcia z fleszem i przez to nie widział co robić - odpowiedział Tomasz Ponczkowski rzecznik prasowy straży pożarnej w Słupsku w rozmowie z Radiem Gdańsk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.