Kiedy stróż prawa wszedł tylnym wejściem do budynku, niechcący włączył alarm.
Natychmiast dostał telefon od ochrony, która chciała wiedzieć, co się dzieje. Zaczął się z nami śmiać z tej sytuacji, bo tak zaczynają się apokaliptyczne filmy - czytamy wypowiedź Rickiego Barry'ego w Evening Standard
*Pracownicy na przyjazd funkcjonariuszy czekali ukryci w szatni na zapleczu. *Byli przewrażliwieni, bo zaledwie dzień wcześniej musieli sobie poradzić z kimś agresywnym. Trójka klientów obecna w sklepie musiała jak najszybciej opuścić budynek, ponieważ inaczej zostaliby oskarżeni o wtargnięcie na czyjś teren bez pozwolenia.
Po tym incydencie szefostwo sklepu przeprosiło Rickiego Berry’ego i jego kolegę. Rzecznik supermarketu zapewnił, że osoba, która zadzwoniła na policję, odbędzie poważną rozmowę z kierownikiem.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.