Według agencji antybakteryjne specyfiki nie są skuteczniejsze niż tradycyjne mydła. Producenci nie zdołali także udowodnić, że są bardziej bezpieczne w użyciu, informuje "The Guardian". Szefowa instytucji, Janet Woodcock, wyraziła wręcz przekonanie, że mogą mieć niekorzystny wpływ na zdrowie człowieka.
Stosowanie antybakteryjnych mydeł może przynieść więcej szkody niż pożytku - powiedziała Woodcock.
Zastrzeżenia agencji budzi przede wszystkim obecność triklosanu. Ten aromatyczny związek chemiczny, który kiedyś pojawiał się wyłącznie w produktach sanitarnych stosowanych w placówkach medycznych, występuje w 93 procentach mydeł antybakteryjnych. I choć udowodniono, że triklosan faktycznie zabija bakterie, ostatnie badania wskazują, że może przyczyniać się do poważnych zaburzeń w organizmie ludzi i zwierząt. Zdaniem naukowców związek ten zakłóca florę bakteryjną jelit, a w skrajnych przypadkach może powodować uszkodzenia płodów.
Działanie triklosanu powiązano również z osłabieniem działania antybiotyków. W oficjalnym oświadczeniu Agencja Żywności i Leków stwierdziła, że skoro mydła antybakteryjne nie zapobiegają rozprzestrzenianiu się chorób w sposób bardziej efektywny niż tradycyjne specyfiki, to narażanie konsumentów na niepotrzebny i ryzykowny kontakt z chemikaliami jest nieuzasadnione. Jednocześnie przedstawiciele organizacji podkreślili, że mycie rąk zwykłym mydłem jest podstawą codziennej higieny.
Autor: Beata Kruk
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.