Zalane zostało 70 proc. miasta. Po tym, jak po południu Wenecję nawiedził kolejny przypływ, poziom wody w mieście osiągnął 150 centymetrów. Teraz zaczyna się on powoli obniżać do 130 centymetrów, jednak nadal mieszkańcy muszą zmagać się z ogromnymi utrudnieniami. Na miejscu jest Iwona Siwek-Front, która obserwuje cały przebieg walki z żywiołem.
Zalane są okoliczne bary i sklepy. Teraz sytuacja już trochę się zmienia i niektóre z nich ponownie się otwierają. Wciąż jednak w wodzie pływają buty, rzeczy osobiste oraz antyki, które są często rozkradane – stwierdziła polska malarka w rozmowie z o2.
Sytuacja jest zła, ale nie dramatyczna. Należąca do Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych artystka przekonuje, że pomimo dużych zniszczeń nikt w Wenecji nie panikuje. Jak dodaje, większość osób pomaga sobie nawzajem , a na ulicach widać niezwykłą solidarność i poczucie wspólnoty.
To, jak ludzie sobie pomagają i razem walczą, jest niesamowite. Widać to gołym okiem, wszyscy są dla siebie serdeczni i wspólnie próbują wyjść z tego kryzysu – mówi nam Iwona Siwek-Front.
W Wenecję uderzył trzeci przypływ w tym tygodniu. Największą falę odnotowano we wtorek. Poziom wody sięgał wtedy 187 centymetrów, co po raz ostatni wydarzyło się 53 lata temu. W środę przypływ znajdował się na poziomie 144 centymetrów, po czym w piątek wzrósł o kolejne 10 centymetrów.
Wenecjanie są przyzwyczajeni do acqua alta, ale tym razem jest naprawdę ciężko. Ci, którzy tutaj mieszkają, kochają to miasto. Wenecję trzeba kochać – powiedziała Iwona Siwek-Front, przekonując o "duszy", jaką ma w sobie Wenecja.
Zamknięto plac świętego Marka. Woda zalała również położoną obok bazylikę oraz zabytki. Władze miasta postanowiły zamknąć plac ze względów bezpieczeństwa. W mieście zawieszono też kursowanie autobusów i tramwajów wodnych. Straty, jakie wyrządziły przypływy, szacowane są na kilkaset milionów euro.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.