Jak donosi Polskie Radio 24, decyzję o zakończeniu akcji gaśniczej podjęto po specjalnych oględzinach. W niedzielę dokonano obserwacji z policyjnego śmigłowca przy użyciu kamery termowizyjnej, a ponadto skorzystano z dronów strażackich.
Oględziny wykazały "bardzo niewiele" miejsc o podwyższonej temperaturze. Nie jest ona już tak wysoka, by konieczne były kolejne zrzuty wody ze śmigłowców.
Zobacz także: Biebrzański Park Narodowy: unikatowy teren na skalę europejską
Wspomniane miejsca znajdują się na bardziej podmokłym terenie. Jak przekazał Tomasz Gierasimiuk, będą one kontrolowane głównie przez strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej.
Czytaj także:
- Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym jak "bombowiec". Nadludzki wysiłek strażaków
- Problem z testami na koronawirusa w Polsce
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. "Nie ma obaw, by rozwinął się ponownie"
Tomasz Gierasimiuk, cytowany przez polskieradio24.pl, zaznaczył, że nie ma obaw, by pożar rozwinął się ponownie.
Dzisiaj będziemy wycofywać siły i środki. Zostanie tylko część do dozoru, żeby patrolować i pilnować tego obszaru, tego pogorzeliska, żeby coś się z tych drobnych zarzewi jeszcze nie rozpaliło. Generalnie kończymy działania gaśnicze, nasze działania już będą polegały na dogaszaniu, patrolowaniu - przekazał w niedzielę rzecznik PSP w Białymstoku.
Przypomnijmy, że walka z żywiołem w Biebrzańskim Parku Narodowym trwała prawie tydzień. Na podstawie danych satelitarnych udało się ustalić, że pożar objął powierzchnię blisko 5,3 tys. ha.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.