Do zdarzenia doszło w kościele Bożego Ciała przy ul. Strzeleckiej w Poznaniu. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", ojciec i syn zauważyli haczyk wystający z ławki przed tą, w której siedzieli. Ojciec zasugerował, żeby powiesili sobie na nim czapki.
Niedługo potem doszło do wypadku. Chłopiec stanął na klęczniku i w pewnym momencie się z niego ześlizgnął. Upadł i zaczął płakać. Ojciec sądził, że tylko się uderzył, ale kiedy go zobaczył, zauważył, że syn ma rozdarte gardło. Natychmiast wziął syna na ręce, wybiegł z kościoła i pojechał do szpitala.
Dziecko było w złym stanie. Lekarze stwierdzili, że do rany dostał się gronkowiec. Chłopiec musiał zostać w szpitalu na trzy tygodnie. Przeszedł zabieg, po którym czuje się już dobrze.
Rodzice chcą nagłośnić sprawę. Jak mówią "Gazecie Wyborczej", starych kościołów z podobnymi haczykami jest w Polsce dużo i taka sytuacja może się powtórzyć. Zwracają uwagę, że "jeżeli syn zahaczyłby o tętnicę, mógłby tego nie przeżyć".
Kościół nic o tym nie wie. Ks. prałat Henryk Nowak stwierdził, że rodzice nie zgłosili się do kościoła i nie opisali zdarzenia. Ksiądz, który prowadził mszę, nie widział incydentu, ponieważ miał on miejsce w bocznej nawie kościoła, a ojciec szybko wybiegł z synem na zewnątrz. Rodzice rozważają wystąpienie z żądaniem odszkodowania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.