24-godzinne dyżury przez dwie doby z rzędu – na tym ma polegać prestiżowy wolontariat, na który namawia Instytut Językoznawstwa UAM. Informacja o rekrutacji do programu pojawiła się m.in. na stronie uczelni, ale w notatce nie zawarto żadnych szczegółowych informacji poza wymaganiami stawianymi kandydatom. Te pojawiły się dopiero na Facebooku, gdzie rozpętały burzę.
O co chodzi w „Projekcie Tłumacz”? Władze miasta i policja chcą poprawić bezpieczeństwo cudzoziemców przebywających w Poznaniu. Stąd pomysł, by studenci, którzy znają dobrze angielski, niemiecki, rosyjski lub ukraiński "pomogli w komunikacji z policją" osobom, które nie mówią po polsku. Wolontariusze mają dyżurować pod telefonem i w razie potrzeby pomóc w kontakcie z cudzoziemcem. W nagłym wypadku policjant może też poprosić studenta o pojawienie się na miejscu zdarzenia.
Studenci są oburzeni. W komentarzach pod ogłoszeniem zwracają uwagę, że trwający dwie doby dyżur i dyspozycyjność, by w razie czego pojechać w konkretne miejsce to praca, za którą należy się wynagrodzenie. Inni piszą, że żeby taki wolontariat miał sens, student powinien asystować tłumaczowi przysięgłemu (lub przynajmniej mieć jego wsparcie). W innym wypadku nie będzie miał wsparcia w trudnej sytuacji - a takie przecież zdarzają się podczas pracy z policją. Uczeń nie dowie się też, co może poprawić w swojej pracy, a podczas rozmowy będzie zdany tylko na siebie.
Przeciwko takim zasadom programu protestuje też Związek Zawodowy Tłumaczy Przysięgłych w Polsce, który wyraził swoje zaniepokojenie. "
Z przykrością stwierdzamy, że przedmiotowy projekt narusza zasady etyczne wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego, standardy edukacyjne, a tym samym uderza w interesy tłumaczy przysięgłych w Polsce - czytamy.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.