Sama wyszła z dziećmi na śniadanie. 32-letnia Joanna Carlin, turystka z Wielkiej Brytanii spędzała wakacje z mężem i dwojgiem dzieci w czterogwiazdkowym hotelu w Hurghadzie. Kilka dni przed wylotem do domu Mark Carlin zachorował i został w pokoju, a jego rodzina wyszła na śniadanie.
W windzie spotkali nieznajomego mężczyznę. Później 32-latka dowiedziała się, że został wynajęty do przeprowadzenia kontroli zabezpieczeń hotelu przed szkodnikami. Po przywitaniu się z dziećmi pani Carlin, mężczyzna popchnął ją na ścianę windy i próbował pocałować.
Uciekły, dzieci dobrze wiedziały, że coś jest nie tak. Spanikowany syn od progu wołał: "Tatusiu, w windzie jest zły człowiek" - wspomina Mark Carlin.
Kilka minut później jego żona wskazała napastnika obsłudze. Brytyjskie małżeństwo myślało, że personel hotelu wezwie policję. Zamiast tego pracownicy pobili agresora w gabinecie menadżera, używając do tego m.in. jego własnej elektrycznej łapki na owady. Para prosiła, żeby przestali go bić i wezwali służby.
Obiecali, że zadzwonią na policję i mówili, że ten człowiek może nawet zostać stracony. Personel hotelu poprosił o zeznanie na piśmie i przeniesiono nas do innego pokoju - mówią Carlinowie w rozmowie z "Daily Record".
Rodzinie zaoferowano odszkodowanie. Małżeństwo nie wie, jak skończyła się sprawa napastnika. Biuro podróży przez sześć tygodni badało incydent, a na końcu zaproponowało Brytyjczykom 400 funtów zadośćuczynienia, których nie przyjęli.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.