Śledztwo trwało od połowy 2014 r. Policjanci podejrzewali, że 50-letnia kobieta może przyjmować korzyści majątkowe w zamian za przyznawanie nauczycielom comiesięcznych premii, awansów i nagród. Ustalili, że przez niemal 10 lat dyrektorka mogła pozyskać w ten sposób nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Kobieta wykorzystując stanowisko służbowe i przysługujące jej w związku z tym uprawnienia, najprawdopodobniej przyjmowała łapówki w wysokości od 10% do nawet połowy wartości nauczycielskiej gratyfikacji m.in. za przyznawanie comiesięcznych premii kadrze pedagogicznej oraz awanse i nagrody finansowe, a także za przedłużanie umów o pracę i zatrudnianie nowych pracowników. Większość z tych korzyści 50-latka miała dostawać w formie gotówki, jednak nie gardziła też biżuterią. Łącznie dyrektor mogła w ten sposób zarobić nie mniej niż kilkadziesiąt tysięcy złotych - czytamy na stronie białostockiej policji.
Sprawą zajmie się Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ. Po kilkunastu miesiącach śledztwa policjanci postawili dyrektorce 444 zarzuty. Funkcjonariusze podkreślają jednak, że to nie koniec sprawy. Kobiecie grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Zobacz też:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.