Zakaz sprzedaży alkoholu jest pomysłem, który przewija się od początku pandemii koronawirusa. Rozważano go m.in w Hongkongu. Już w marcu wprowadzono go we francuskim departamencie Aisne. Prohibicja obowiązuje też na terenie całego RPA.
Lekarze podają wiele argumentów przeciw konsumpcji alkoholu w czasie pandemii. Przede wszystkim, picie osłabia układ odpornościowy. WHO powołało się na badania z 2015 roku, które potwierdziły, że nadmierne spożywanie alkoholu prowadzi do zdecydowanie większego prawdopodobieństwa uszkodzenia płuc. Konsumpcja alkoholu, zwłaszcza mocnego, doprowadza też do osłabienia błony śluzowej w gardle i nozdrzach, co ułatwia zakażenie drogą kropelkową.
Medycy wskazują też na to, że alkohol jest przyczyną mnóstwa wypadków (zwłaszcza samochodowych) i chorób, które obciążają i tak przeciążoną z powodu epidemii służbę zdrowia. Pod wpływem zachowujemy się zwykle też bardziej lekkomyślnie i chętniej nawiązujemy kontakty, co też zwiększa ryzyko zakażenia.
Poza tym, częste picie ma, na dłuższą metę, negatywny wpływ na nasze samopoczucie i jest niebezpieczne zwłaszcza dla osób z problemami psychicznymi. W połączeniu z izolacją społeczną mogą się one tylko pogłębić.
W czasach kwarantanny podczas pandemii COVID-19, spożywanie alkoholu może zwiększyć podatność na zagrożenia zdrowotne i doprowadzić do większej ilość zachowań ryzykownych, problemów ze zdrowiem psychicznym i przemocy - uzasadnia WHO na swojej stronie internetowej.
Zobacz też: Koronawirus. Robert Rutkowski prosi, by odstawić alkohol w czasie kwarantanny
Prohibicja w Polsce?
Pozostaje jednak pytanie, czy wprowadzenie prohibicji, choćby częściowej, jest w ogóle możliwe. Przeciwnicy uzasadniają to tym, że zakaz sprzedaży alkoholu doprowadziłby tylko do wzrostu szarej strefy. Trudno sobie wyobrazić, aby w Polsce, nagle, ludzie przestali kupować piwo czy wódkę.
Co więcej, sprzedaż alkoholu przynosi ogromne wpływy do budżetu. Wraz z wyrobami tytoniowymi, akcyza przynosi Polsce rocznie 29 miliardów złotych. Te pieniądze mogą być bardzo potrzebne, zwłaszcza teraz, przy próbie wychodzenia państwa z kryzysu.
Jednak postulaty wprowadzenia prohibicji, jak na razie w nocy, pojawiają się w kolejnych miastach. Zaapelował o nie komendant policji w Oleśnicy, a także policja z Augustowa. Radni z obu miast mają podjąć decyzje o zakazie nocnej sprzedaży alkoholu pod koniec kwietnia.
Od kilku lat samorządy mają możliwość wprowadzania zakazu sprzedaży alkoholu w określonych godzinach. Wprowadzono je np. w Olsztynie czy na krakowskim Starym Mieście. Dotyczyło ono jednak tylko sklepów nocnych. Teraz jednak, gdy zamknięte są bary i restauracje, oznacza to w praktyce nocną prohibicję.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.