Związkowcy domagają się surowych kar za pobicia policjantów. Według strajkujących, sprawcy takich przestępstw prawie nigdy nie idą do więzienia, chyba że funkcjonariusz zostanie zabity. Protestujący twierdzą, że słyszą za każdym razem te same zapewnienia polityków, ale nic poza tym się nie dzieje. Największy z protestów miał miejsce we wtorek wieczorem w Champigny-sur-Marne, jednak podobne akcje miały miejsce także w Lille, Tuluzie i Bordeaux oraz Saint-Etienne i Grenoble.
Żądamy surowszych kar dla sprawców ataków na policjantów! Muszą iść za kratki! - brzmiały hasła na transparentach.
Protesty ruszyły po głośnym linczu na policjantce i jej koledze. Dwóch mundurowych zostało wezwanych w sylwestrową noc na przedmieścia Paryża do awanturującej się grupy młodych imigrantów, która próbowała wtargnąć na prywatne przyjęcie bez zaproszenia. Okazało się, że grupa ta liczy kilkaset osób i dwójka funkcjonariuszy nie jest w stanie sobie z nią poradzić. Do sieci trafiły drastyczne nagrania z feralnej nocy.
Do tej pory udało się aresztować dwóch nastolatków podejrzanych o udział w brutalnym napadzie. Pozostali są poszukiwani z dużą determinacją, bo sprawą zajęli się najważniejsi politycy w kraju. Skomentował ją m.in. prezydent Macron, który zapewnił, że "winni tchórzliwego i zbrodniczego linczu na policjantach w trakcie ich służby 31 grudnia zostaną znalezieni i ukarani".
Dramatyczna noc w całej Francji. Tamtejsze MSW opublikowało dane, które porażają. W sumie w sylwestrową noc rannych zostało ośmioro policjantów, czterech żandarmów oraz trzech żołnierzy. Podpalono 1000 aut i aresztowano około 500 osób. W ostatni dzień ubiegłego roku porządku w kraju pilnowało 140 tys. funkcjonariuszy - podaje TVN24.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.