Zaczęło się od 23 toreb, które nie chciały się prześwietlić. Wyładowane 15 kwietnia z katarskiego samolotu bagaże podszyte były specjalnym materiałem uniemożliwiającym przepuszczenie promieni rentgenowskich - informuje "Independent". W środku było 500 mln dolarów czyli ponad 2 miliardy złotych w dolarach i euro.
Jasnym stało się, że to pieniądze na okup. 16 miesięcy temu paramilitarna iracka grupa nazywana milicją Shia porwała z obozu myśliwych dwóch Saudyjczyków oraz 24 Katarczyków, wśród których było kilku członków katarskiej rodziny królewskiej Al-Thani.
Rząd Iraku miał się zaangażować w sprawę. Katar poprosił władze w Bagdadzie o zezwolenie na wyładunek pieniędzy na lotnisku. Tymczasem zarządzający portem nie mieli pojęcia o akcji. Kiedy celnicy zobaczyli podejrzane paczki, przystąpili do rutynowych działań. Dopiero wtedy dowiedzieli się, co jest w środku. Szybko poinformowano iracki rząd.
Zakładników nagle uwolniono 21 kwietnia. Można się tylko domyślać, dlaczego irackie bojówki zwróciły wolność przetrzymywanym ludziom, mimo że nie otrzymały za nich zapłaty. Są podejrzenia, że za porwaniem stali wysoko postawieni urzędnicy, a może nawet ktoś w samym rządzie.
Irak ma pół miliarda dolarów i duży kłopot. Nie bardzo wie, co z nimi zrobić. Premier Hajdar al-Abadi oskarża teraz Katar o to, że przekazując pieniądze terrorystom, daje im paliwo do wojny.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.