*Internauta zwymyślał posłankę w prywatnej wiadomości. *Na początku tygodnia zgłosiła ona sprawę do warszawskiej prokuratury, tłumacząc swoją decyzję tym, że "jest ad personam, a nie ad meritum".
Screen wiadomości, którą Wojciech P. wysłał urzędniczce dostępny jest na jej facebookowym profilu. Ze względu na wulgarną treść nie zostanie on przez nas udostępniony w materiale. Gdyby jednak sprawa nie została umorzona przez sąd, hejterowi grozi do 3 lat pozbawienia wolności na podstawie art. 256 i art. 257 kodeksu karnego.
Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
Joanna Scheuring-Wielgus zmaga się z wyjątkowo dużą falą hejtu już od wielu miesięcy. Precedensem był jednak poniższy wpis, który posłanka zamieściła na swoim Facebooku, będąc na wakacjach. Zdjęcie przedstawia książki, które zabrała ze sobą na urlop. W komentarzach pod fotografią pojawiło się wiele inwektyw oraz przejawów stalkingu.
Sprawą zainteresował się pisarz Wojciech Tochman. W swoim felietonie dla "Dużego Formatu" pt. "Rzeźnia" opisał całą sytuację, upubliczniając przy tym imiona, nazwiska, miejsca zamieszkania, profesje autorów komentarzy wraz z ich wpisami. Sprawa wywołała ogromne kontrowersje i skupiła uwagę internautów na temat bezkarności hejtu w internecie. Skąd więc wciąż go tyle w sieci?
Łatwość hejtowania w internecie wynika z anonimowości użytkowników, która jest jednak złudna. Oczywiście już nie jest tak, że jesteśmy anonimowi (...). Już dziś przysługują nam uprawnienia oparte w przepisach prawa do ścigania tego typu zachowań - powiedział radca prawny dr Dominik Lubasz, którego cytuje Wirtualna Polska.
Autor: Kamil Królikowski
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.