Zwierzęta były wożone na trasie praca-dom. Początkowo Herbert przyznał się do kilku takich zdarzeń, ale potem powiedział gazecie "Herald Sun", że "nie ma najmniejszego pojęcia, ile razy to się wydarzyło". Warto dodać, że jego biuro w Melbourne i dom na przedmieściach dzieli 120 km.
Popełniłem błąd, próbując pogodzić ciężką pracę ministra z rolą opiekuna moich psów. Nie mogłem ich zostawić, a nie miałem zbyt wielu opcji. Będę musiał znaleźć im opiekuna - kajał się skruszony minister.
Na Herberta doniosła jego podwładna. Pracująca jako szofer kobieta nie miała jednak bezpośrednio nic przeciwko psom, ale zeznała, że minister wielokrotnie na nią krzyczał i ją obrażał. Oskarżony nie zaprzeczył doniesieniom, przyznając, że "relacje z kierowcami są zawsze trudne, ze względu na dużo spędzanego wspólnie czasu".
Minister przeprasza i obiecuje zapłacić za paliwo. Poparł go nawet premier kraju, Daniel Andrews. Lider opozycji Matthew Guy twierdzi jednak, że to za mało. Według niego przyłapany na oszustwach Herbert powinien jak najszybciej podać się do dymisji.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.