3450 metrów - dokładnie taką odległość przebył pocisk. Według "Globe and Mail" Kanadyjczyk zastrzelił swoją ofiarę w ciągu ostatnich 30 dni. Nie podano tej informacji wcześniej ze względu na tajny charakter misji. Trafienie zostało potwierdzone m.in. za pomocą nagrania wideo z lunety. Strzelec znajdował się w wysokościowcu, co ułatwiło mu wybór celu.
Ten strzał zakłócił atak ISIS na pozycję irackiej policji. Ekstremiści po prostu nie wiedzieli, co się stało - mówi źródło gazety.
Na początku myślano o zbombardowaniu pozycji wojsk ISIS. Jednak dowództwo doszło do wniosku, że nalot może zabić cywilów. Zdecydowano się więc na wymierzenie celnego, zdecydowanego ciosu. Według źródła terroryści byli po prostu zamurowani. Prawdopodobnie nie dobiegł do nich nawet dźwięk wystrzału.
Przy tak odległych strzałach analizuje się nawet ruch obrotowy Ziemi. Snajper ma swojego asystenta, który wprowadza do komputera informację o wietrze, krzywiźnie ziemi, odległości i wielu innych czynnikach, które decydują o celnym strzale. Poprzedni rekord należał do Brytyjczyka Craiga Harrisona, który w 2009 roku, zaliczył trafienie z 2475 metrów.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.