Statek "Akademik Łomonosow" dobije do miasta Pewek w azjatyckiej części Rosji. Oddalone jest ono o ok. 6,5 tys. kilometrów od Moskwy. Z energii jądrowej, którą produkują dwa reaktory znajdujące się na pokładzie pomalowanego w rosyjskie barwy statku, skorzystają m.in. firmy wydobywające węglowodory i cenne kamienie w regionie Czukotki.
Właśnie wydano zgodę na pracę reaktorów. Licencja, którą przyznała rządowa agencja Rostekhnadzor, będzie obowiązywać do 2029 roku, czyli przez dziesięć lat.
To "pływający Czarnobyl". Tak "Akademik Łomonosow" jest określany przez organizację Greepnpeace, ale Rosatom, czyli Rosyjska Państwowa Korporacja Energii Jądrowej, nie zgadza się na taką łatkę.
Porównywanie tych dwóch projektów jest całkowicie nieuzasadnione. To bezpodstawne twierdzenia. Sam sposób pracy tych reaktorów jest inny – mówi Władimir Iriminku, inżynier odpowiedzialny za to, by "Akademik Łomonosow" nie stwarzał zagrożenie dla środowiska.
To, co się stało w Czarnobylu, nie może się oczywiście powtórzyć. Ale "Akademik Łomonosow" będzie stacjonować na wodach Arktyki, dzięki czemu będzie stale schładzany. Zimnej wody tam nie zabraknie – dodaje Iriminku, cytowany przez CNN.
Na co komu pływająca elektrownia atomowa? W 2000 roku Rosjanie podjęli decyzję o budowie serii co najmniej ośmiu takich pływających elektrowni. Ich decyzja była motywowana problemami z dostarczaniem energii do odległych i trudno dostępnych rejonów Rosji. W okolicach Arktyki żyje ok. 2 milionów Rosjan. Do wielu tamtejszych miejscowości można się dostać tylko samolotem lub statkiem. To jednak ważny rejon Rosji, generujący ok. 20 proc. PKB. Jest też kluczowy ze względu na ukryte w Arktyce złoża ropy naftowej i gazu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.