Siergiej Ławrow zaapelował o zniesienie sankcji nałożonych na Koreę Północną. Rosyjski dyplomata zaznaczył, że chodzi mu o stopniowe odciążanie komunistycznego reżimu ukaranego przez społeczność międzynarodową za przeprowadzenie prób rakietowych i jądrowych. Ławrow sugerował, że bez zniesienia sankcji Koreańczycy z Północy nie wyrzekną się atomu.
Oczywiste jest, że rozpoczynając dyskusję na temat sposobu rozwiązania problemu nuklearnego na Półwyspie Koreańskim, rozwiązanie to nie może być kompleksowe bez zniesienia sankcji - powiedział wysłannik Putina w Pjongjangu.
Rosjanin podkreślił, że denuklearyzacja nie może być błyskawiczna. Ławrow sugerował, że powinna się odbywać na zasadzie "coś za coś". Czyli ustępstwa Kim Dzong Una w kwestiach jądrowych w zamian za znoszenie kolejnych sankcji.
Nie da się tego osiągnąć za jednym zamachem. Nie może być natychmiastowej denuklearyzacji, należy to robić krok po kroku - podkreślił Ławrow.
Mówi się, że szef rosyjskiej dyplomacji miał przylecieć do Pjongjangu wcześniej, ale gospodarze wstrzymali wizytę, by nie drażnić Amerykanów podczas rozmów o szczycie Kim Dzong Un - Donald Trump. Przyjazd Ławrowa to pierwsza wizyta przedstawiciela rosyjskich władz w Korei Północnej na tak wysokim szczeblu od 2009 roku.
Wizyta w Korei Północnej tak ważnego członka ekipy z Kremla to nie przypadek. Władimir Putin postanowił wejść do gry wokół Kim Dzong Una znacznie mocniej niż do tej pory i ugrać coś dla siebie. Dalekosiężnym celem jest wzmocnienie pozycji Rosji w tej części Azji, jednak krótkoterminowo Rosjanom wystarczy satysfakcja z krzyżowania szyków Amerykanom. USA - mimo niejasnego odwołania szczytu - szykują się do spotkania Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem. Ławrow przyjechał do Pjongjangu w czasie, gdy do Stanów Zjednoczonych poleciał wysłannik północnokoreańskiego przywódcy, by dopinać szczegóły rozmów Kima z Trumpem. Trudno o jaśniejszy sygnał, że Władimir Putin nie zamierza tylko bezczynnie przyglądać się temu wszystkiemu.
Rosjanie ścigają się w sprawie Korei Północnej również z Chińczykami. Niedawne spotkania Kim Dzong Una z chińskim premierem pokazały, że Państwo Środka wciąż wspiera komunistów z Północy. Moskwa chciałaby wbić klin między Pekin i Pjongjang, by znaleźć tam miejsce także dla siebie. Ożywione kontakty z czasów ZSRR ze stroną północnokoreańską to już przeszłość, dlatego jeśli Rosjanie chcą znaczyć więcej w tym regionie świata, muszą zaakcentować swoją obecność. Co właśnie czynią, pokazując jednocześnie Stanom Zjednoczonym, iż nie zrezygnowali z walki o pozycję globalnego gracza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.