"Symulowany atak" miał miejsce 12 kwietnia 70 mil morskich od Kaliningradu. Pentagon potwierdził, że nad amerykańskim okrętem wojennym kilkanaście razy przeleciały dwa Su-24. Nie miały widocznego uzbrojenia.
Leciały na tyle nisko, że zostawiały ślad na wodzie. Za samolotami podążał śmigłowiec Ka-27 Helix - nieoficjalnie informuje urzędnik Pentagonu.
Przeleciał obok niszczyciela siedem razy. Jego załoga robiła Amerykanom zdjęcia. W tym czasie na pokładzie USS Donald Cook przebywał polski śmigłowiec. Jego załoga miałaśnie poderwać się do lotu gdy nadlecieli Rosjanie.
Działania Rosjan przerwały zaplanowany start maszyny. W amerykańskich kręgach wojskowych pojawiły się głosy, że to "wysłanie sygnału Polsce" - czytamy na cnn.com.
Wysłane w stronę Rosjan sygnały ostrzegawcze po angielsku i rosyjsku pozostały bez odzewu. Niemal identyczna sytuacja miała miejsce 12 kwietnia 2014 roku. Wówczas niszczyciel USS Donald Cook przypłynął na Morze Czarne, a 12 kwietnia przeleciał nad nim rosyjski bombowiec Su-24. Wówczas uzbrojony był według źródeł rosyjskich w system zagłuszania radarów.
Podczas fazy zbliżania się przyrząd ten miał zneutralizować wszystkie radary niszczyciela, urządzenia kontrolne, systemy informacyjne - zauważa voltairenet.org.
Nie wiadomo, czy i ten element "symulacji" ataku powtórzył się na Bałtyku.
Nie przegap:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.