Demonstracja troski o dobro państwa stała się ostatnio priorytetem Kim Dzong Una. Po wizycie w prowincji Hamgyŏng Północny gazeta Rodong Sinmun zwiększyła liczbę stron z 6 do 12, 9 z nich poświęcając jedynie opisom inspekcji dyktatora.
Na pierwszy ogień poszła elektrownia Orangchon. Po odbyciu wizyty lider oznajmił, że jest "tak zbulwersowany, że nie może mówić". Mimo to dodał, że urzędnicy są "niekompetentni i nieodpowiedzialni" i nie poświęcają uwagi projektowi. Na koniec nakazał ukończenie go do października przyszłego roku.
Kim Dzong Un wybuchł też na widok brudnych wanien w ośrodku wypoczynkowym Onpho. Jak podaje The Telegraph, dyktator nazwał je "gorszymi od akwarium".
Lokalnych urzędników ich lider oskarżył z kolei o "brak rewolucyjnego ducha". Jego zdaniem członkowie partii działają opieszale i nie wzięli sobie do serca oficjalnej polityki zakładającej wybudowanie nowej fabryki torebek w każdej prowincji.
Do nietypowego zachowania dyktatora odniósł się prof. Jang Mu-Dżin. Naukowiec z Uniwersytetu Studiów Północnokoreańskich w Seulu wyjaśnił, że Kim Dzong Un wysyła w ten sposób sygnał zarówno do obywateli Korei Północnej, jak i do mieszkańców Zachodu.
Swojemu narodowi pokazuje twarz lidera troszczącego się o ich dobro, a świat zewnętrzny zapewnia, że bierze na poważnie obietnicę denuklearyzacji - tłumaczył profesor.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.