Naukowcy w końcu zdementowali mit na temat śnieżnego człowieka, który miał zamieszkiwać niedostępne rejony Himalajów. Ślady, które miały wskazywać na istnienie Yeti, tak naprawdę należą do niedźwiedzi. Konkretnie, do zwierząt trzech ras: czarnego niedźwiedzia azjatyckiego oraz niedźwiedzi brunatnych: tybetańskiego i himalajskiego. Każdy z tych podgatunków zamieszkuje różne rejony na "dachu świata", a wszystkie z nich zostały prawdopodobnie pomylone w tym samym czasie z mitycznym Yeti.
Nasze odkrycia silnie sugerują, że biologiczne podstawy legendy Yeti można znaleźć w lokalnych niedźwiedziach - powiedziała profesor Charlotte Lindqvist z Uniwersytetu w Buffalon.
Badacze zebrali bezprecedensową liczbę dowodów. Choć nie były to pierwsze próby obalenia mitu o śnieżnym człowieku, to pierwszy raz zebrano aż tak dużą liczbę dowodów genetycznych. Smutny, zapewne dla wielu, wniosek na temat (nie) istnienia Yeti został poparty badaniami kości, zębów, skóry, włosów i próbek kału. Wszystkie te ślady przypisywano tajemniczemu stworzeniu.
Sprawdzono dowody na całym świecie. Sięgnięto do śladów na istnienie potwora trzymanych w prywatnych kolekcjach i muzeach. Okazały się szczątkami 23 różnych niedźwiedzi. Wśród nich, znajdowała się nawet relikwia klasztorna, o której mówiło się, że pochodzi z łapy Yeti. Jedne ze szczątków, które przypisywano człowiekowi śniegu, należały do psa.
Legenda o Yeti narodziła się w latach dwudziestych XX wieku. Spotkanie z wielkim człowiekiem w rejonach Mount Everestu opisał brytyjski podpułkownik i badacz Charles Howard-Bury. Gorączkę wywołaną jego historią podsycił tylko raport Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. Naukowcy przedstawiali w nim ludzką sylwetkę przekraczającą wysokogórski lodowiec. W latach 50. w Himalaje wysłano nawet dwie ekspedycje mające odnaleźć legendarne stworzenie. Dwa lata temu jeden z brytyjskich podróżników również był przekonany, że znalazł ślady Yeti.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.