Pasażerowie Ryanaira przez 9 godzin musieli czekać na start samolotu. Na zewnątrz był 30-stopniowy upał, przez co panowały bardzo trudne warunki. Niektórzy pasażerowie zaczęli gorzej się czuć, dlatego prosili załogę o wodę. Za butelkę musieli zapłacić jednak 3 euro.
Pani siedząca niedaleko nas prosiła o wodę, gdy siedzieliśmy na pokładzie w niesamowitym upale od 3 godzin. Stewardessa powiedziała, że nie została upoważniona do wydawania wody. Po pewnym czasie zaczęli sprzedawać wodę i napoje bezalkoholowe za 3 euro. Dopiero, gdy wylądowaliśmy w Bordeaux 9 godzin później, zaproponowano nam darmową wodę. Rozumiemy, że czasem zdarzają się nieprzewidziane sytuacje, jednak sposób radzenia sobie z tą sytuacją był naprawdę żałosny - powiedział jeden z pasażerów, John Rafferty.
Gdy samolot w końcu wystartował, został przekierowany do Bordeaux we Francji. Powodem miał być przymusowy postój z racji „przekroczenia limitu czasu pracy” pracowników. Tam jedna z pasażerek podróżująca z mężem i małym dzieckiem źle się poczuła i konieczne było wezwanie karetki. Dopiero wtedy załoga Ryanaira zaproponowała klientom darmową wodę.
Już nigdy nie będziemy podróżować Ryanairem. Lecieliśmy lotem FR6627 z Lanzarote do Edynburga i jestem zbulwersowana tym, jak zostaliśmy potraktowani. Nie dostaliśmy żadnej wody dopóki nie utknęliśmy na 10 godzin w samolocie, najpierw musieliśmy ją kupić! - napisała na Twitterze jedna z kobiet lecąca samolotem.
Pasażerowie są zbulwersowani tym, jak zostali potraktowani. Ostatecznie dolecieli do Edynburga po kilkunastu godzinach od planowanego startu.
Lot z Lanzarote do Edynburga został niestety opóźniony już na starcie ze względu na niesprzyjającą pogodę w Lanzarote, zanim odleciał do Edynburga. Ryanair szczerze przeprasza klientów za to opóźnienie, które było całkowicie poza naszą kontrolą - przekazał rzecznik Ryanaira.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.