Zwierzęta były przetrzymywane w brudnych, ciasnych klatkach. Następnie mordowano je w niehumanitarny sposób, a ich organy sprzedawano do Azji, między innymi chińskim znachorom - donosi "Science Alert". Według tradycyjnych wierzeń tamtego regionu części ciała tygrysów mają lecznicze właściwości.
Nad sprawą pracowały Czeska Inspekcja Środowiska i policja. W nalocie wzięło udział ponad 200 funkcjonariuszy. W jednym z budynków znaleźli niedawno zabitego 4-letniego tygrysa. Samiec nie miał oka, a na jego szyi widoczna była krwawa rana. Sekcja zwłok wykazała, że zwierzę zamordowano, strzelając mu w gardło tak, by stracić możliwie najmniej wartościowego futra.
Pracuję w Inspekcji Środowiska od 25 lat... ale to było naprawdę straszne - mówi Pavla Říhová, która brała udział w nalocie.
Zdaniem policji siatka handlarzy tygrysami może rozciągać się na całą Europę. Jak wynika z raportu organizacji "Four Paws", biznes jest niezwykle intratny. Z jednego zwierzęcia uzyskuje się 10 kg towaru, a za każdy gram sprzedawca dostaje 70 dolarów (ok. 265 zł). Z kolei cena tygrysich pazurów wynosi 115 dolarów (435 zł). Żywe osobniki, którymi zainteresowane są zoo i cyrki, kosztują ponad 25 tys. dolarów (ok. 95 tys. zł).
W Azji uważa się, że tygrysy z Europy są większe i silniejsze. To tak, jak z samochodami - europejskie znaczy dobre jakościowo - mówi przedstawiciel organizacji Kieran Harkin.
Zwierzęta hodowano w innym obiekcie. Niektóre z nich, trzymane w betonowych boksach, prawie nie widziały światła. Śledczy twierdzą, że od 2013 roku biznes znacznie się rozrósł. Tymczasem na wolności żyją już tylko mniej niż 4 tysiące tygrysów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl