Naukowcy z Carnegie Mellon University w Pittsburgu przeanalizowali różne rodzaje pożywienia. Badali jego wpływ na jedną spalaną kalorię. Pod uwagę wzięli koszty energetyczne, zużycie wody i wydzielanie CO2. Wyniki opublikowali w periodyku Environment Systems and Decrisions. Poddają tam w wątpliwość sens apelowania do "mięsożerców" o zaprzestanie swoich działań na rzecz zahamownia globalnego ocieplenia.
Amerykańscy badacze nie dyskutowali, czy powinno się jeść mniej mięsa. Nie zaprzeczali też, że żywy inwentarz przyczynia się do zwiększenia ilości emisji gazów cieplarnianych. Dowiedli jednak, że jedzenie tylko rekomendowanych przez amerykańskie ministerstwo rolnictwa "zdrowszych" produktów", może negatywnie wpływać na środowisko. Nawet jeśli zmniejszona została całkowita liczba przyswajanych kalorii.
Wiele popularnych warzyw wymaga większego zapotrzebowania energetycznego niż się powszechnie wydaje. Bakłażan, seler, ogórki nie wypadają dobrze, jeśli porównamy je z wieprzowiną lub kurczakiem - twierdzi współautor raportu, Paul Fischenbeck.
Okazuje się, że najlepiej zaradzić wysokiej emisji poprzez proste ograniczenie diety - proporcjonalnie, o wszystkie produkty. Bez zmieniania proporcji spożycia mięsa do innych rodzajów pożywienia, można pomóc zmniejszyć emisję CO2, zużycie energii i zużycie wody łącznie aż o 9 procent. Dla porównania całkowite zrezygnowanie z mięsa, bez zmiany ilości przyjmowanych kalorii, zwiększa zużycie energii o 43%, wody o 16%, a emisję CO2 o 11%.
To, co jest dobre dla nas z punktu widzenia zdrowotnego, nie zawsze jest dobre dla środowiska. Najważniejsze jest jednak, aby władze wiedziały, jak dieta wpływa na środowisko i były w tym temacie kompetentne - powiedziała Michelle Tom, która także brała udział w przygotowywaniu raportu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
