Wypadek nastąpił podczas holowania maszyny, która miała zostać zatankowana przed lotem. W odrzutowcu, na cześć maskotki zespołu Eddiego nazwanym Ed Force One, urwał się nagle mechanizm łączący samolot z samochodem holowniczym, który można porównać do holowniczego haka w samochodzie. Rozpędzona maszyna uderzyła w holownik.
Samolot doznał poważnych uszkodzeń obu silników. Dwóch operatorów holownika, który został zmiażdżony przez maszynę, trafiło szpitala w Santiago. Zespół Iron Maiden na swojej stronie wygłosił oficjalny komunikat, w którym pochylił się nad losem swojego "pięknego samolotu" oraz wyraził nadzieję, że poszkodowani "szybko wrócą do pełnego zdrowia".
Na miejscu są inżynierowie lotniczy, którzy oceniają straty. Możliwe, że z powodu zniszczeń oba silniki będą musiały zostać całkowicie wymienione. Zespół jest obecnie w trakcie planowania alternatywnego sposobu dotarcia na swój koncert w argentyńskiej Cordobie. Na szczęście nie musi się martwić o sprzęt.
20 ton sprzętu, który ze sobą wozimy, nie zostało jeszcze zapakowane do Ed Force One, kiedy wydarzył się wypadek. Także żaden z członków zespołu ani ekipy technicznej nie przebywał wtedy na pokładzie samolotu ani nawet na lotnisku. Nikomu z nas nic więc się nie stało - można przeczytać w oświadczeniu.
Samolot brytyjskiego zespołu pilotowany jest zazwyczaj przez jego wokalistę Bruce'a Dickinsona. Muzyk jest zawodowym pilotem, latał także Boeingiem 757 w komercyjnych brytyjskich liniach lotniczych Astraeus.
Nie przegap:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.