Moon Jae-in dostał zaproszenie do odwiedzenia Korei Północnej. Przekazała je siostra komunistycznego dyktatora, która zjadła lunch z południowokoreańskim prezydentem - informuje Sky News. Spotkanie odbyło się w Seulu dzień po ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Pjongczangu.
To nie była tylko czysta kurtuazja wysłanniczki Kim Dzong Una. Siostra przywódcy komunistycznego reżimu podkreśliła, że to zaproszenie do wizyty "w możliwie jak najwcześniejszym terminie". Kim Yo-Jong złożyła również historyczny wpis w księdze pamiątkowej w siedzibie południowokoreańskiego prezydenta.
Moon Jae-in musi liczyć się z protestami, jeśli zdecyduje się pojechać do Pjongjangu. Nie wszyscy Koreańczycy z Południa są zwolennikami zbliżenia obu koreańskich państw. Spotkaniu siostry Kima i prezydenta Korei Południowej towarzyszyły gwałtowne protesty w sąsiedztwie gmachu, w którym urzęduje Moon Jae-in w Seulu (Blue House).
Z badań wynika, że zwolenników zjednoczenia ubywa. Dotyczy to przede wszystkim młodego pokolenia mieszkającego w Korei Południowej. Nawet 70 procent 20-latków sprzeciwia się połączeniu obu Korei.
Również Amerykanom nie po drodze z taką polityką Południa. Stany Zjednoczone twardo obstają przy sankcjach i silnej presji na Kim Dzong Una. Ekipa Donalda Trumpa w naciskach upatruje drogi do rezygnacji przez Koreę Północną z ambicji nuklearnych.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.