W środę Boris Johnson wygłosił w Izbie Gmin emocjonalne przemówienie. Premier zwrócił się do opozycji, by nie przeszkadzała mu w realizowaniu woli wyborców i wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej 31 października. Jednocześnie zaznaczył, że jeśli jego przeciwnicy się z tym nie zgadzają, to niech złożą wniosek o wotum nieufności wobec rządu i doprowadzą do przedterminowych wyborów.
Mówię, że czas, by doprowadzić do brexitu. Myślę, że mieszkańcy tego kraju mają już dość. Ten parlament musi albo stanąć z boku, albo złożyć wniosek o wotum nieufności i wreszcie stawić czoło rozliczeniu się z wyborcami - powiedział Boris Johnson.
Przyjętą przed zawieszeniem parlamentu drugą ustawę o wyjściu z UE, premier nazwał "ustawą kapitulacyjną". Nawiązał również do posłanki Jo Cox, która została zamordowana przed referendum z 2016 r. Powiedział, że najlepszą formą uhonorowania Cox byłoby doprowadzenie do brexitu, choć posłanka była zwolenniczką pozostania w Unii Europejskiej. Te słowa wywołały falę krytyki wobec Johnsona.
Przemówienie swojego brata skrytykowała również Rachel Johnson. Dziennikarka nazwała jego słowa "nagannymi" i "bez smaku".
Myślę, że szczególnie bez smaku jest powiedzieć tym, którzy opłakują matkę, posłankę i przyjaciółkę, że najlepszym sposobem na uhonorowanie jej pamięci jest dostarczenie rzeczy, przeciwko którym walczyła ona i jej rodzina. Myślę, że to był bardzo niesmaczny sposób odwoływania się do pamięci zamordowanej deputowanej - powiedziała Rachel Johnson.
Mój brat posługuje się takimi słowami jak "poddanie się", "kapitulacja", tak jakby ludzie, którzy stoją na drodze błogosławionej woli ludu, zgodnej z 17,4 milionami głosów w 2016 r. mieli zostać powieszeni, rozerwani, poćwiartowani, oblani smołą i pokryci pierzem. Myślę, że to bardzo naganne. To nie jest brat, którego widzę w domu. To inna osoba - dodała siostra premiera.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.