Wszystko wydarzyło się na brytyjskiej wyspie Virgin Gorda. Podczas wieczornej wycieczki rowerowej szef holdingu firm Virgin (w tym znanych linii lotniczych) z dużą prędkością przejechał przez próg zwalniający. Stracił panowanie nad jednośladem i przeleciał przez kierownicę. Jego rower spadł z klifu.
Życie stanęło mi przed oczami. Leciałem prosto na głowę. Na szczęście uszkodziłem sobie tylko ramię i policzek - wynika z relacji Bransona zamieszczonej na virgin.com.
Dobry humor go nie odpuszcza. Pierwsza na miejscu wypadku pojawiła się asystentka milionera Helen, która akurat przypadkiem przejeżdżała w tym miejscu. Zobaczyła mężczyznę leżącego na poboczu. Zupełnie nieświadoma, kto to jest, podbiegła do niego, by udzielić mu pierwszej pomocy. Branson szybko zorientował się, że to jego współpracownica i zażartował.
Żyję. Przynajmniej ciągle masz pracę - powiedział.
Autor: Sylwia Owca
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.