Nowotwory u panów Waldemara i Krzysztofa zdiagnozowano tego samego dnia we wrześniu. Po krótkiej chorobie bracia zmarli w odstępie kilku godzin. W kościele św. Piotra w mieście Lurgan, 30 km od Belfastu, odbyła się właśnie msza pogrzebowa.
Lekarze u Krzysztofa wykryli raka piersi. Dwie godziny później medycy powiedzieli Waldemarowi, że ma nowotwór żołądka. Pochodzący z Gdańska bliźniacy mieszkali w Irlandii Płn. od 8 lat. Żyli w mieszkaniach odległych od siebie o kilkaset metrów. Obaj tego samego dnia trafili na oddział onkologiczny szpitala Craigavon - donosi "Belfast Telegraph".
Bracia zmarli w ostatni weekend. Krzysztof zmarł w piątek o godz. 17. Wczesnym rankiem w sobotę odszedł jego brat Waldemar. Jego córka, Beata, opowiedziała lokalnym mediom, że jednoczesna niemal diagnoza taty i wujka zaszokowała nawet pracowników szpitala.
Wujek Krzysztof usłyszał, że ma raka piersi, ale nie ma już możliwości skutecznego leczenia. Tacie dawali jeszcze jakieś szanse. Wrócił do domu i nawet nieźle sobie radził. Dwa tygodnie przed śmiercią wujek spadł ze schodów, miał wylew krwi do mózgu. Gdy trafił do szpitala, to już wszystko szybko poleciało - powiedziała pani Beata.
Choroba dla wszystkich była wielkim szokiem, bo żaden z mężczyzn na nic się nie uskarżał. Według pani Beaty bracia byli zżyci do tego stopnia, że czuli swój ból. Gdy jej tata złamał sobie kość ogonową, wujek miał dzwonić skarżąc się, że sam nie może teraz wygodnie siedzieć.
Krzysztof żył samotnie, pracował w lokalnej fabryce i kochał węże. Jego brat uwielbiał łowić ryby. Waldemar w 2018 roku miał obchodzić 40. rocznicę ślubu z panią Haliną, mamą Beaty. Małżeństwo miało w sumie trzy córki i czworo wnucząt.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.