To miała być przyjemna i spokojna podróż. Statek wycieczkowy Vasco da Gama wyruszył z Londynu, a jego przystankiem końcowym miał być port Adelaide. Niestety z samego rana wycieczkowiec stracił moc i zatrzymał się niedaleko miejsca docelowego. Na pokładzie było około 1000 osób.
Lokalne władze dowiedziały się o incydencie od kapitana. Mimo wszystko sytuacja była dramatyczna. Jeden z uczestników rejsu przyznał, że statek po prostu dryfował. Pasażerowie nie mieli dostępu do toalet, do wody ani do jedzenia: "Było jak na statku widmo".
Wycieczka statkiem Vasco da Gama była organizowana przez Cruise & Maritime Voyages. Jak podaje portal 2GB, tuż po zdarzeniu opublikowano oficjalne oświadczenie, w którym czytamy, że "wcześnie rano statek wycieczkowy przeszedł w kontrolowaną awarię systemu elektroenergetycznego". Jednak nie ujawniono, co było przyczyną problemu.
Jeden z pasażerów przyznał, że rejs miał być "podróżą życia". Okazuje się, że mężczyzna razem z żoną byli na statku od samego początku. Podróżowali z Londynu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.