Dziecko miało 6 tygodni. Ciężarna udała się do kliniki w Seulu tylko po zastrzyk, aby wyrównać niedobory. Kiedy opuszczała klinikę, nie była już w ciąży.
Popełniono wielki błąd. Pielęgniarka nie zajrzała do dokumentów, aby potwierdzić tożsamość pacjentki, i podała jej zastrzyk znieczulający przed aborcją. Tożsamości kobiety nie sprawdził też lekarz, który zasiadł przy kobiecie i przystąpił do zabiegu.
Policja wszczęła śledztwo w sprawie utraty dziecka przez kobietę. Przedstawiciel służb w Korei Południowej stwierdził, że pielęgniarka i lekarz przyznali się do błędu. Wyniki policyjnego dochodzenia zostaną wkrótce przekazane prokuraturze - poinformowała agencja Yonhap.
Korea Południowa zalegalizowała aborcję. Uczyniono to w kwietniu br., ale obecnie aborcja w tym kraju nadal jest zabroniona pod groźbą roku więzienia. Prawo ma zostać zmienione do 31 grudnia 2020 roku. Zanim to nastąpi, w drodze wyjątku aborcja nadal będzie dopuszczana - jeśli np. ciąża jest efektem gwałtu lub jeśli zagrożone jest życie matki.
50 tys. zabiegów. Szacuje się, że tyle aborcji przeprowadzono w Korei Południowej w ubiegłym roku. W rzeczywistości mogło być ich dużo więcej, ponieważ wiele przypadków usunięcia dziecka – ze względu na wciąż obowiązujący zakaz prawny – nie jest zgłaszanych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.