Ofiarami ma być pięcioro wolontariuszy Europejskiego Korpusu Solidarności. Sprawę opisał na Facebooku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, informując też, że nadal poszukiwani są świadkowie "rasistowskiej napaści". Do ataku miało dojść w nocy z 14 na 15 grudnia.
Prowadzimy intensywne czynności w tej sprawie. Śledztwo przejęła prokuratura. Ze względu na jego dobro nie mogę udzielać szczegółowych informacji - mówi rzeczniczka sosnowieckiej policji Sonia Kepper.
Tymczasem informacje na temat ataku pojawiają się już w portugalskich mediach. "Linda Pereira, 25-letnia portugalska socjolożka, do Polski przyjechała 4 grudnia w ramach wolontariatu wspieranego przez Erasmus+. W jednym z barów w Sosnowcu, do którego trafiła z innymi wolontariuszami, została brutalnie pobita. Napaść miała podłoże rasistowskie" - czytamy w portalu publico.pt.
"To lokal dla białych, a nie dla pieprzonych czarnuchów!" - miała usłyszeć Portugalka. Z jej relacji wynika, że mężczyzna, w którym później rozpoznała ochroniarza, złapał ją za rękę, przewrócił na ziemię, a potem kopał i bił pięściami. "Trzy osoby z obsługi śmiały się, reszta gości tańczyła, nikt mi nie pomógł" - cytuje 25-latkę Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Koledzy agresora mieli też rzucić się na pozostałą czwórkę wolontariuszy. Jak czytamy na Facebooku, jedna z nich, Hiszpanka, straciła przytomność po tym, jak zrzucono ją ze schodów.
W rozmowie z Wp.plpolicja nie potwierdziła słów Pereiry. Podinsp. Mariusz Łabędzki, naczelnik Wydziału Prewencji w KMP w Sosnowcu, poinformował, że w klubie wywiązała się bójka między ochroną a wolontariuszami. "Ze wstępnych ustaleń wynika, że aktywnie brały w niej udział obie strony" - podkreślił i dodał, że Portugalkę szybko wypuszczono ze szpitala, bo "nie miała nawet otarć".
Tymczasem "Público" pisze o innych rasistowskich incydentach w Polsce. W artykule czytamy, że sytuacja, do której doszło w sosnowieckim klubie, "jest ekstremalna, ale nie wyjątkowa". "Zanim tu przyjechałam, trochę się bałam, ponieważ docierały do mnie informacje o nacjonalistycznych marszach w Warszawie. Inni portugalscy studenci narzekali na złe traktowanie i agresję ze strony Polaków. (...) W Łodzi, która jest bardzo konserwatywnym miastem, czasem rzucano w nich butelkami i grożono gazem pieprzowym, jednocześnie wysyłając z powrotem do Portugalii" - opowiada w rozmowie z portalem 21-letni studentka Erasmusa Inês Costa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl