Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) mówią o "pilnym zagrożeniu". Śmiertelny grzyb rozprzestrzenia się szybko, a naukowcy nie potrafią go zatrzymać. Po raz pierwszy został wykryty w roku 2009 w uchu pacjentki z Japonii. W lutym 2019 roku w samych Stanach Zjednoczonych potwierdzono 587 przypadków zakażenia Candida auris.
Zwykle atakuje osoby z osłabionym układem odpornościowym. W ostatnich latach ogniska zakażenia odnotowano w szpitalach i ośrodkach opieki na całym świecie. W jednej z angielskich placówek trzeba było zamknąć oddział intensywnej terapii po tym, jak odnotowano tam 72 przypadki infekcji grzybiczej. Z kolei w hiszpańskim szpitalu Candida auris wykryto u 372 pacjentów, z czego 41 proc. zmarło w ciągu 30 dni od diagnozy.
Groźny grzyb nie odpowiada na istniejące leki. Potrafi przetrwać na powierzchniach ścian czy mebli nawet do paru tygodni. Na dodatek osoby zakażone często nie skarżą się na żadne specyficzne objawy, przez co nieświadomie zarażają innych. Dzieje się tak zwłaszcza w szpitalach, gdzie pacjenci nie są w stanie odróżnić niepokojących sygnałów od tych wywołanych chorobą, z którą się zmagają - podaje "Science Alert".
Przy infekcji wywołanej grzybem częste są gorączka i dreszcze. Objawy te nie ustępują po podaniu leków. Obecność Candida auris można jednak potwierdzić dopiero po wykonaniu badań laboratoryjnych. Lekarze i badacze ciągle nie są pewni, czym są spowodowane niebezpieczne infekcje. Wiadomo natomiast, że w różnych częściach świata występują odmienne szczepy Candida auris, co każe specjalistom podejrzewać, że grzyb nie pochodzi z jednego miejsca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.