Organizacje broniące praw zwierząt biją na alarm. Wskazują, że bardzo często dochodzi do znęcania się nad karpiami w sklepach. Najczęściej padają oskarżenia względem sprzedawców, jednak i klienci nie świecą w tym aspekcie przykładem.
Ryby w sklepie powinny pływać w basenach. Muszą znajdować się w wodzie zarówno na ekspozycjach sklepowych, jak i podczas transportu. Wykluczone jest zatem wkładanie żywego karpia do reklamówki bez wody na zakupach, co jest bardzo popularnym procederem.
Karpie nie mogą być stłoczone w stopniu uniemożliwiającym im ruch. Zdarza się, że widzimy w marketach basen, w którym ryba właściwie leży jedna na drugiej. Często jest ich w zbiorniku tak dużo, że wypychają inne ponad powierzchnię wody.
Sprzedawcy nie powinni ich chwytać w okolicach skrzelowych. Skrzela są bardzo czułe, a sama ryba podczas takiego zabiegu bardzo cierpi. Nie wolno również brutalnie przerzucać ich z miejsca na miejsce.
O lepsze obchodzenie się z karpiem walczono od wielu lat. Historia rozpoczęła się w 2009 roku. Renata Markowska z fundacji "Noga w Łapę" zainteresowała się wtedy sprawą jednego z ursynowskich marketów. Okazało się, że w okresie przedświątecznym sprzedaje się tam "żywe" karpie. Niestety nie pływały one w wodzie, a leżały jeden na drugim w skrzynkach, konając w męczarniach. Zgłosiła sprawę do prokuratury.
Sprawa była w dwóch instancjach sądu. Uznano, że nie doszło do znęcania się nad zwierzętami. W orzeczeniu tłumaczono, że ryby nie cierpiały, bo do skrzynek trafiały "na chwilę przed sprzedażą" - pisze "tvn24.pl". Sędzia Wioletta Ślifirczyk wskazywała, że ekspozycja nie miała dłudotrwałego charakteru. W końcu Sąd Najwyższy zdecydował się na kasację wyroku, przychylając się do argumentów obrońców zwierząt.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.