Śpię albo na podłodze, albo na niewygodnych krzesłach. Nie mam czystych ubrań, nie mam też dostępu do przyzwoitego prysznica - skarży się Hassan Al Kontar w rozmowie z ABC News.
Syryjczyk utknął w strefie tranzytowej międzynarodowego lotniska w Kuala Lumpur. Nie chce go przyjąć żaden kraj. Mężczyzna poruszył już niebo i ziemię. Dotarł za pośrednictwem internetu nawet do premiera Kanady Justina Trudeau. Wszystko bez rezultatu.
36-latka wspierają sprzątacze portu lotniczego, zaprzyjaźnił się z nimi. Opowiada, że czasami przynoszą mu kawę ze Starbacksa. On sam jest niemal bez pieniędzy.
Nie utknąłem tutaj, bo jestem Hassanem. Utknąłem tutaj, bo jestem Syryjczykiem. Historia mojego ludu jest opowiedziana przeze mnie. Mój problem to problem humanitarny. To problem setek Syryjczyków, którzy czują się znienawidzeni, odrzuceni, niechciani, słabi, samotni - podkreśla mężczyzna.
Droga Hassana Al Kontara do Malezji była niezwykle skomplikowana. Opuścił Syrię w 2006 roku, by uniknąć służby wojskowej w armii prezydenta Baszszara al-Asada. W poszukiwaniu lepszego życia pojechał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pracował w firmach ubezpieczeniowych, miał zezwolenie na pobyt do 2011 roku.
Kiedy jego paszport stał się nieważny, zgłosił się do syryjskiej ambasady. Jednak urzędnicy odmówili mu przedłużenia daty ważności dokumentu. Bez paszportu nie mógł przedłużyć wizy pobytowej w ZEA. Od tego momentu Syryjczyk pracował na czarno. Za nic nie chciał wracać do Syrii, która była już ogarnięta wojną. Hassan Al Kontar należy do mniejszości druzów.
Mój ojciec zmarł w Syrii pod koniec 2016 roku. Nie mogłem nawet wrócić na jego pogrzeb, ponieważ byłem tam poszukiwany. Nie chciałem walczyć w armii syryjskiej. Nie chcę zabijać własnych braci i niszczyć mojego kraju - podkreśla mężczyzna
W końcu, w 2017 roku Syria przedłużyła 36-latkowi paszport. Jednocześnie władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich wydaliły go z kraju, kupując bilet do Malezji, jednego z nielicznych państw, które bez wiz wpuszczały Syryjczyków na trzy miesiące.
Z Kuala Lumpur Al Kontar chciał polecieć do Ekwadoru. Ale personel samolotu Turkish Airways zawrócił go, gdy próbował wejść na pokład. Stracił wtedy 2,2 tysiąca dolarów, które wydał na bilet.
Syryjczykowi udało się za to polecieć do Kambodży. Jednak nie zdołał opuścić lotniska w Phnom Penh, ponieważ kazano mu wracać do Malezji. Tak też zrobił. Od tej pory koczuje w strefie tranzytowej, nie mogąc opuścić lotniska w Kulala Lumpur. Minął już bowiem trzymiesięczny okres, w czasie którego nie potrzebował wizy. Władze Malezji zakazały mu wjazdu na swoje terytorium przez pięć lat. Od 7 marca nie opuścił strefy tranzytowej.
Od początku wojny z Syrii uciekło ponad 5,4 miliona osób - podaje agencja ONZ do spraw uchodźców. Al Kontar mówi, że nie jest jedynym Syryjczykiem uwięzionym na którymś z lotnisk na świecie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.