Im więcej rosyjskich prowokacji nad Bałtykiem, tym ostrzej szwedzkie wojsko ocenia zdolności obronne kraju, czytamy na "Global Risk Insights". Obawy przed "wzrostem zagrożenia dla bezpieczeństwa w regionie bałtyckim" znalazły się w uzasadnieniu rządowej propozycji zwiększenia budżetu obronnego.
Tymi rakietami, które mają, Szwedzi kraju nie obronią. To co mogą kupić, to produkt amerykański albo europejski. Wybór jest więc albo polityczny, albo ekonomiczny. Dlatego na największe od 20 lat manewry Aurora 17 zaproszono do pokazania swojego sprzętu zarówno amerykański koncern Raytheon, jak i francusko-włoskie konsorcjum Eurosam. Pierwsi robą słynne "patrioty", drudzy system SAMP/T - dodaje globalriskinsights.com.
Z końcem Zimnej Wojny stopniowo zmniejszano budżet obronny Szwecji. O ile w 1990 roku wynosił jeszcze 2,6 proc. PKB, w ostatnich kilkunastu latach był to 1 proc. Jedną z konsekwencji jest niedofinansowany i niewielki system obrony przeciwlotniczej (2 bataliony; w 1996 roku były 22).
Aktualny system, który chroni szwedzkie terytorium, to Robotsystem 97. To odświeżona wersja amerykańskiego systemu U.S. HAWK pamiętającego jeszcze lata 60. ubiegłego wieku. Projektowano go w czasach, gdy samoloty musiały fizycznie znaleźć się nad celem, by odpalić w niego rakietę. W kontekście aktualnego poziomu agresji w regionie państw bałtyckich, radykalna zmiana wydaje się zrozumiała.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.