W nocy z poniedziałku na wtorek nad głowami mieszkańców Dubaju rozegrał się niezwykły świetlny spektakl. Przez ponad minutę na ciemnym niebie coś spadającego na Ziemię widowiskowo płonęło i rozpadało się na mniejsze elementy. Miejscowi astronomowie szybko wykluczyli meteoryt, skupili się na kosmicznych śmieciach wykonanych przez człowieka. Nie była to ważąca 8 i pół tony chińska stacja Tiangong-1, ona spadnie za kilka miesięcy. Według serwisu "The National" najpewniej był to moduł bezzałogowego rosyjskiego statku Progress, zaopatrującego Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Sprawą zainteresowała się też rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti.
Lokalni eksperci myślą, że to moduł statku Progress MS-07, ale bardziej prawdopodobne, że to rakieta Sojuz-2.1a, która Progress wyniosła w kosmos. Misja bezzałogowego MS-07 zaczęłą się w sobotę, w poniedziałek połączył się on ze stacją kosmiczną ISS, dostarczając m.in. paliwo i wodę - czytamy w komunikacie.
O tym, że to nie była eksplozja meteorytu świadczyć ma prędkość opadania płonących elementów. Według ekspertów centrum kosmicznego Mohammed bin Rashid, meteor spada szybciej i płonie albo gwałtownie eksploduje w atmosferze, zostawiając za sobą widoczny ślad. Gdyby obiekt dotarł do nas z przestrzeni kosmicznej, wybuch byłby jaśniejszy, przekonuje Astronom Hasan Al Hariri. O tym, że to moduł statku rozpadł się na niebie nad Dubajem, świadczyć mają też dane z serwisu śledzącego ruchy satelitów, satview.org.
Modług statku Progress miał wejść w atmosferę poruszając się nad Afganistanem, Iranem i przelecieć nad Arabią Saudyjską o tej samej porze, gdy nad na niebie nad Emiratami Arabskimi dostrzeżono tajemniczą eksplozję - dodaje "The National".
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.