Pojawienie się samolotu na Lublinku wywołało niemałą sensację. Wojskowy boeing C-40C wyglądał bowiem niemal identycznie, jak słynny prezydencki Air Force One. Lądowanie maszyny nie uszło uwadze obserwatorów łódzkiego lotniska i wywołało masę pytań na temat tożsamości przybyłych oraz celu ich wizyty.
Wiadomo, że wśród pasażerów boeinga byli zarówno wojskowi, jak i cywile. Taką informację przekazała mediom Ewa Bieńkowska, rzeczniczka prasowa portu lotniczego Lublinek. Wiadomo również, że osoby te wchodzą w skład większej delegacji ze Stanów Zjednoczonych, która już wcześniej przyleciała do Polski.
Jednak "Dziennik Łódzki" podaje, że dotarł do pewnych informatorów. Według nich na pokładzie samolotu amerykańskich sił powietrznych znajdował się prawdopodobnie zastępca sekretarza obrony narodowej USA. Ma on odwiedzić bazę wojskową w Łasku, gdzie spotka się z przedstawicielami polskich sił zbrojnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.