Woda wyrzuca zwierzęta na północnym brzegu miasta. Zachwyceni plażowicze od kilku dni zamieszczają w sieci zdjęcia swoich znalezisk i pytają, czym one właściwie są.
Niebieski smok to tak naprawdę gatunek jadowitego morskiego ślimaka. Ze względu na wygląd bywa nazywany też jaskółką morską. Obie nazwy są jednak mylące - mięczaki wcale nie są nieszkodliwie i nie wolno ich dotykać w obawie przed poparzeniem.
Żyjątka są niewielkie - zazwyczaj osiągają ok. 3 cm długości. Występują w wodach umiarkowanych i tropikalnych, a raz na jakiś czas woda wyrzuca dziesiątki ślimaków na brzeg - podaje The Sun.
Zazwyczaj pojawiają się o tej porze roku wraz z północno-wschodnimi wiatrami. Choć umierają, gdy tylko uderzą w brzeg, są absolutnie piękne - mówi Melissa Murray z Muzeum Australijskiego.
Glaucus atlanticus żeruje na większych i bardziej drapieżnych organizmach. Niebieski smok poluje nawet na niezwykle jadowitego żeglarza portugalskiego, którego jad gromadzi na końcu odnóży. W ten sposób ślimak zyskuje truciznę, której może później użyć do polowania i obrony.
Właśnie ze względu na truciznę niebieskich smoków nie należy dotykać. Jeżeli chce się im przyjrzeć bliżej, lepiej złapać je do wiaderka z wodą. Z morskimi potworami nie ma żartów - kilka dni temu australijskie media opisały przypadek mężczyzny, który otarł się o śmierć po ukąszeniu przez żeglarza portugalskiego. Ten gatunek rurkopława jest znany ze względu na silne parzydełka, które mogą być groźne dla człowieka.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.